Jesienne trzciny, całe w zlocie, nadające charakter Niewieszy i całemu jezioru. Niestety po przyjrzeniu się, widać wyraźny zgrzyt.
Hmmm
Dom nad jeziorem . Wypoczniesz sobie – mówili. Na spacer pójdziesz – mówili.
I co? I nic.
Wypoczęty nie jestem, ale czuję (poza bólem pleców) satysfakcję.
Wspomnienie końcowych etapów
Jak, już pisałem, braki czasu (i wrodzone lenistwo) skutecznie utrudniły aktualizowanie treści. Nie chcąc jednak stracić kawałka pięknych wspomnień zamieszczam skrócony rzut oka na końcówkę naszej budowy.
To już naprawdę koniec!
Wpis już bardzo “czerstwy”, ale braki czasu skutecznie utrudniają uzupełnianie wpisów.
Uff. Udało nam się zamknąć budowę i odebrać wszelkie dokumenty, tudzież zezwolenia. Jeszcze gdzieniegdzie wnętrze wymaga wykończenia (parapety, płytki w kuchni, szafy i milion innych rzeczy), ale sam domek jest wykończony, sprawny technicznie i gotowy do przetrwania zimy.