Hmmm

Dom nad jeziorem . Wypoczniesz sobie – mówili. Na spacer pójdziesz – mówili.

I co? I nic.

Wypoczęty nie jestem, ale czuję (poza bólem pleców) satysfakcję.

Chwilkę zeszło. Następnym razem będzie łatwiej (wprawa czyni mistrza).

To już naprawdę koniec!

Wpis już bardzo “czerstwy”, ale braki czasu skutecznie utrudniają uzupełnianie wpisów.

Uff. Udało nam się zamknąć budowę i odebrać wszelkie dokumenty, tudzież zezwolenia. Jeszcze gdzieniegdzie wnętrze wymaga wykończenia (parapety, płytki w kuchni, szafy i milion innych rzeczy), ale sam domek jest wykończony, sprawny technicznie i gotowy do przetrwania zimy.

Nieźle wyszło. Choć nasz główny wykonawca chyba nie “przeżył” tej budowy (przynajmniej patrząc na stronę).

Pada śnieg…

W Niewieszy zima i nasz domek czeka spokojnie uśpiony (choć coś tam się dzieje – o czym więcej wkrótce).

Po lewej resztki bałwana ulepionego przez jedna z ekip.

Święta, święta …

To już drugie święta naszego bloga i naszej budowy.

Wszystkim, którzy nas wspierali, dla nas lub z nami pracowali, lub tylko nas obserwowali, składamy najlepsze życzenia: żeby problemy były małe, a sukcesy duże, żeby zdrowie dopisywało, a choroby omijały i żebyście częściej się uśmiechali, a także (a może przede wszystkim) aby do was, częściej się uśmiechano.

 

Coś się opóźnia, a coś przyśpiesza

… czyli początek jesieni w Niewieszy.

Najpierw serdeczne gratulacje dla p. Karola (czytaj kafelkarza), który co prawda przerwał prace, ale jest usprawiedliwiony – bowiem urodziła mu się córeczka! Od całej naszej rodzinki szczere życzenia zdrowia i pomyślności w życiu dla “małej”!

Wracając do budowy – jesień zaczęła z grubej rury od jakiegoś małego orkanu, zimna i deszczu. Naszej trawie to nie przeszkadza.

Pogoda prawdziwie jesienna, ale kolor trawnika temu przeczy.

Czytaj dalej Coś się opóźnia, a coś przyśpiesza