Już się wydawało, że 2-3 dni i kończymy, ale jak zwykle matka natura miała inne plany. Membrana i łaty założone, ale dalsze prace wstrzymała paskudna pogoda. Ekipa dekarzy jest tak miła, że sam pomysł wyganiania ich na dach w taką pogodę ociera się o zbrodnię. Dlatego bardzo spokojnie czekamy. Jutro planowana poprawa pogody.
Od czwartku na placu budowy pojawiła się ekipa dekarzy. Muszę przyznać, że albo mamy szczęście do ekip budowlanych albo DQM po prostu trzyma poziom. Czysto, sprawnie i od razu “z kopyta”. Przy okazji wciąż nie możemy się nadziwić jakości języka używanego na budowie i naprawdę nie piszę tego z przekąsem, czy też sarkazmem. Podsumowując miła ekipa, z którą da się porozmawiać, wszystko pokazane i wyjaśnione.
Ekipa zjechała na weekend do domu, więc mogliśmy poszaleć po placu. Nie zapeszając jest fajnie! Co mi się podobało, to stan w jakim ekipa zostawiła plac budowy. Śmieci popakowane w worki, wszystko ułożone i zabezpieczone.
Ogólnie widać, że ekipa podciągnęła ściany do góry, dojechały też kolejne składniki do budowy. Choć na Śląsku dziś padał śnieg to do końca tygodnia ma być przyzwoicie.
W środę lub czwartek powinny być skończone wieńce i nadproża. Wylewka w piątek, a później dekarze. Jutro będę wiedział jak z terminami uda się wstrzelić.
Następnego dnia po wylaniu chudziaka ekipa ruszyła ze ścianami. Do tego dziś na budowie pojawił się Zarząd DQM (część) w jednej osobie. To już druga wizyta na naszej działce, pierwsza była przed podpisaniem umowy. Jako inwestor stwierdzam, że to całkiem dobry pomysł.
Pogoda dokładnie jak poprzednio – idealnie błękitne niebo i błyszcząca tafla jeziora. Miła rozmowa, ustalenie kilku szczegółów i możemy pracować dalej.
Do końca przyszłego tygodnia mają stanąć ściany z nadprożami i wieńcem (chyba, że “Matka Natura” postanowi mieć inne plany). Jeśli wszystko pójdzie dobrze to 24.11 (następny poniedziałek) wchodzą na plac dekarze.
Bloczki gazobetonowe układane szybko, sprawnie i równo (na klej). Poziomy wyznaczane laserem (fajny patent). Kolejny etap odhaczony, a stosowny protokół podpisany.
Salon w całej okazałości (no prawie, lewa strona za murkiem)
Jutro rano chudy beton. Prace prawie ukończone ale woda wyprowadzona nie w tym miejscu. Niby problem nie duży, ale że czas goni to było dziś nerwowo. Ustalone przeniesienie wody o metr, co powinno wystarczyć w 100%.
Mam nadzieję, że z kanalizacją jest wszystko w porządku. Tak na oko wydaje się w porządku.
Przesunięcie wody jednocześnie rozwiązało problem ze skrzynką rozdzielczą.
Mam zapewnienie, że “będzie Pan zadowolony” – zaczynam się bać :(.
Do końca tygodnia ma być spora część ścian zewnętrznych (całość?).
Podsumowując: niepotrzebne nerwy ale dziś wyjątkowo zawiodła komunikacja. Wchodzimy w bardziej skomplikowane etapy, gdzie błędów może być więcej, a zdecydowanie wolałbym ich uniknąć. Poprosiłem DQM żeby zweryfikował dokumentację wykonawczą.
Stopa wielkiego kurczaka.Specjalistą nie jestem ale to się inaczej trzyma! Wciąż pracują z uśmiechem.