… czyli jak w piątek znaleźć kafelkarza na poniedziałek i jak to dobrze, że są handlowe niedziele.
Ponieważ zbliża się montaż zbiornika wody użytkowej, to postanowiliśmy wykafelkować kotłownię i od razu wiatrołap (razem około 12,5m2). Po wykonaniu kilkunastu telefonów chciałem się poddać, ale wpadł mi w oko jeszcze jeden kontakt.
Wierzcie lub nie, ale udało mi się znaleźć (dzięki kilku bardzo szczęśliwym zbiegom okoliczności) kafelkarza w piątek, tak że robotę zrobił w poniedziałek (fugował kilka dni później).
Wszystko to tylko dlatego, że hydraulicy gdzieś zawalili robotę i miał mój zleceniobiorca 1 (słownie) jeden dzień wolny.
Niemniej miałem weekend na zakupy, a dzieci były na wyjeździe w górach (dom ważny, ale trzeba je odebrać). Udało nam się około 18 w niedzielę wpaść do pewnego marketu budowlanego na C… . Miły (choć wykończony) pan, po-doradzał, podobierał i zapakował na wózek zestaw płytek, grunt i fugę (klej brał na siebie wykonawca).
Wieczorem (dość późnym) dowieźliśmy je na teren budowy i zagruntowaliśmy podłogę (tak się umówiliśmy z kafelkarzem), a rano (znów słowny podwykonawca) stawił się kafelkarz.
Podłoga równa, to i praca poszła sprawnie (musieli wyjechać w poniedziałek około 14, a we wtorek wpadli rano skończyć 1 pas kafelek).
Kilka dni później fugowanie i mamy efekt prawie na gotowo (dojdą cokoliki). Niemniej zbiorniki i inne cuda możemy już spokojnie stawiać.
Jak na razie lokalne (okolice Niewieszy) firmy też spisują się na medal.