Właściwie to zakończyliśmy przerwę, w międzyczasie kończąc układanie przewodów do rekuperacji. Przez chwilę kotłownia wyglądała jak plan zdjęciowy horroru kategorii B lub C (taki wiecie – “Atak szalonej ośmiornicy z planety X”).
Teraz na szczęście jest już ładnie i równo.
DQM, mimo że oficjalnie miał przerwę, to wykonał kilka dodatkowych prac, przy okazji porządkując teren.
A od nowego tygodnia kolejna ekipa układa stropy i ich ocieplenie (w odwrotnej kolejności). Zresztą wystartowali naprawdę z kopyta i we wtorek rano było już sporo wełny na stropie (o czym w następnym wpisie).
Trudno uwierzyć, że jesteśmy tak daleko od początku i tak blisko końca. Zaczynam powoli lekko sentymentalną podróż od startu do końca (czytaj: produkuję dłuższy wpis), ale że to będzie o emocjach (choć pozytywnych), to musi chwilę potrwać.
Byłbym zapomniał. Prawie mamy zrobiony cokolik (zostało kilka metrów) i ładnie wykończone schody (boczki oczywiście).
😉
[…] nie ma o czym pisać – szybko, sprawnie i przyjemnie, z zachowaniem pełnego zrozumienia dla naszych potrzeb i wymagań. Na sam koniec (co też ważne), DQM […]